
Słońce – obiekt kultu w wielu kulturach, gwiazda centralna naszego Układu, kręcimy się wokół niej, codziennie sprawdzamy jak i ile dostaniemy od niej światła. Kiedy jej nie ma, popadamy w melancholię. Piszemy o niej piosenki „Waiting for the sun… waiting…waiting…waiting….”.
Czemu ktoś miałby chcieć ją zgasić? Przecież to nie nasza rzecz, zgasić słońce przed snem jak gasimy światło na stoliku nocnym.
Po nas choćby potop (après nous le déluge) miała powiedzieć Madame de Pompadour, kochanka Ludwika XV.
Czy żyjąc w kulturze skrajnego konsumpcjonizmu i narcyzmu, nie wzdychamy tak wszyscy podskórnie?

Zabić ptaszki? Zabijamy ptaszki umyślnie i niechcący, ptaszki latające i drepczące.
Czym właściwie różnimy się od ptaszków? Brakiem upierzenia?
Platonowi anegdotycznie przypisywana jest definicja człowieka jako istoty dwunożnej nieopierzonej. Definicja zbudowana na genus proximum i differentia specifica. Nieupierzenie a nie dusza, rozum lub potrzeba sztuki i umiejętność ekspresji jest tu szczególną różnicą.
A zatem, co nas odróżnia ? Ciągle nie wiemy.
Może właśnie ten brak spokoju wobec własnego istnienia. Ciągle nie możemy roztopić się w świecie jako naturalnym środowisku.

Natura jest piękna. Jest okrutna. Może równie dobrze zachwycać jak i męczyć lub odrzucać. W pewnym momencie sięgamy po telefon, komputer, książkę, po muzykę, wytworzony przez innych obraz jak tonący po brzytwę. Brzytwę, bo przecież ostrość naszych przeżyć, wyraźna potrzeba sprawdzenia, że inni podobnie męczą się lub świętują, kochają beznadziejnie lub też ćwiczą obojętność, obłędnie szukają chwili szczęścia lub z przesadą popadają w pesymizm, wszystko to napędza wir myśli, bez których nie potrafimy istnieć.
I nagle przeszywająca myśl : to wszystko zniknie. Apokalipsa prywatna lub powszechna. Lęk może się przeradzać w butę.

Czarne słońce to melancholia. Nie można jej zabronić, nie da się jej nie rozumieć. A jednak ten blask i poranek.
Prace w starej lakierni są mocne, ponieważ przenikają i znikają. Świetnie grają z otoczeniem. Pokazują po raz kolejny, że naszym domem jest i nie jest to, co naturalne. Stara Lakiernia Kolejowa to bardzo szczególne symbolicznie miejsce. Pędzący pociąg kojarzy się z nadziejami epoki industrializacji, ideą postępu, lepszego jutra, wzrostu i przyszłości. Dziś inaczej patrzymy na ideały tamtego czasu, współczesne problemy pokazują nam, że postęp nie ma charakteru linearnego, a cena tak zwanego postępu bywa bardzo wysoka.
Opuszczone dziś miejsce, lakiernia, pusta, bez pociągów, z głębokimi wyżłobieniami torów, wypełniona pracami plastycznymi, ostrymi swoją wrażliwością i intensywnością nie wymaga dalszego komentarza.
Anna Szyjkowska–Piotrowska
10.11.2022.
W Akcji udział wzięli: Aberamok Vitia, Cieślak Jan, Filipowicz Mariusz, Glegoła Arkadiusz, Gostyński Henryk, Gostyński Jan, Januszewski Maciej, Kochański Rafał, Krajewski Artur, Nowak Paweł, Piątek Maria, Popik Agata, Przybyszowska Alicja, Siwczuk Piotr, Staszewski Jacek, Wójcik Stanisław, Zwierzchowski Andrzej.
Kurator Akcji Artystycznej:
Henryk Gostyński